czwartek, 31 października 2013

Wibo - Wow Glamour Sand nr 3


 Coraz bardziej lubię piaski ! Golden Rose ma w ofercie chyba najwięcej ich kolorów, ale zdecydowanie wolę te z Wibo i My Secret. Dlaczego ? Bo maja piękniejsze odcienie i niższą cenę :) Wibo Glamour Sand nr 3 ma kolor ciężki do opisania. W buteleczce wygląda na zimny brąz z drobinkami złota i różu. Po nałożeniu na paznokcie okazało się, że to bakłażanowa baza ze złotym, różowym i czarnym (?) brokatem. Czyli coś, co baaardzo przypadło mi do gustu :)




  Piasek Wibo pięknie wygląda na krótkich paznokciach, w ogóle ten odcień świetnie wpisuje się w jesienne klimaty, prawda ?
 Podoba mi się w nim też to, że ma naprawdę drobniutko zmielony brokat, dzięki czemu nie zahacza o ubrania ani włosy i łatwo (jak na piasek) się zmywa. Nie sprawia tez żadnych trudności podczas aplikacji.  Często czytam na blogach, że dziewczynom piaskowe lakiery brudzą się np. podkładem. Hmmm... na szczęście nie ma takich problemów z tego typu lakierami.



 Wieczorem, w sztucznym świetle "wychodzi" z lakieru brąz, który widać w buteleczce :)


 Za cenę około 7 zł dostajemy piaskowy ideał :) I muszę powiedzieć to znowu - szkoda, że w piaskowej kolekcji Wibo jest tak mało kolorów...


niedziela, 27 października 2013

Essence - What's my name ?


 Dzisiaj brudny, fioletowo-szaro-błotny kolor lakieru, dla mnie nie tyle typowo jesienny, co pasujący do szarych, smutnych dni. "Wzmocniony" brokatem, aby tak do końca smutno nie było :)



 What's My Name? to typowy "błotniaczek", bardzo podobny do Walk Of Fame ze starej kolekcji Essence ( jeszcze w mniejszych, 5 ml buteleczkach ), jednego z niewielu lakierów, który lubiłam na tyle, by zużyć go do końca.


 Na paznokieć serdecznego palca nałożyłam jedną warstwę fioletowego holograficznego brokatu Miss Selene nr 165, wygląda delikatnie, ale skutecznie przełamuje monotonię bądź co bądź dość smutnego koloru lakieru.
Poza tym po prostu lubię mieć trochę świecidełek na jednym paznokciu :)



Lakier kosztuje 8 zł, jest dostępny m.in. w drogeriach Natura. Mam nadzieję, że nie zacznie gęstnieć tak szybko, jak co niektóre inne kolory od Essence, bo wtedy przy pojemności 8 ml nie ma szans na zużycie go do końca.



środa, 23 października 2013

Co warto kupic z Avonu : Kredki do oczu SuperShock


 Przedstawiam Wam kolekcję moich ulubionych kredek do oczu - SuperShock z Avonu. Ostatnio dokupiłam 3 kolory, w tym Aqua Pop, który jest moim nowym ( wcześniej był to Cobalt ) ulubionym odcieniem niebieskiego :)



 SuperShock naprawdę są super ! Są niesamowicie trwałe, miękkie, przez co przyjemne w użytkowaniu i mają piękne, nasycone kolory. Można je nazwać eyelinerami w kredce :)
 Bardzo lubię kredki do oczu, stanowią praktycznie niezbędny element mojego codziennego makijażu. Częściej robię na powiece kolorowe kreski niż czarne, dlatego jeszcze nie kupiłam najsłynniejszej żelowej kredki Avonu, czyli koloru Black, ale na pewno kiedyś w końcu będzie moja !




 Flash to piękny metaliczny jasny róż, idealny do rozświetlania kącika oka.
Golden Fawn czyli przykurzony jasny brąz z shimmerem, lubię na dolnej powiece.
Blackberry - zamawiając ten odcień sądziłam że dostanę bardzo ciemny fiolet. Nic z tych rzeczy, to piękny zimny czekoladowy brąz delikatnym shimmerem, nie spotkałam podobnego odcienia w innych kredkach.
Raw Plum - ciemny fiolet, ten odcień jest aktualnie dostępny w katalogu :)
Plumful - chyba pierwsza moja kredka z tej serii, kolor bardzo podobny do Raw plum, ale w cieplejszej tonacji.



 Steel to rzeczywiście stalowy kolor ze srebrnymi drobinkami, idealny na codzień jako alternatywa czerni.
Cobalt to coś pomiędzy niebieskim a granatowym, piękny połyskliwy kolor, przez długi czas był moim ulubieńcem.
Aqua Pop zdetronizował Cobalt :) Niebieski wpadający w turkus, z shimmerem - mój kredkowy ideał. Szkoda, że już wycofano ten kolor ( jak i większość pozostałych ) ze sprzedaży.
Savage to jedyny idealnie matowy odcień. Jest dziwny, ni to zielony ni turkusowy, niezbyt mi się podoba i lubię go najmniej z całej gromadki SuperShocków.

 Średnio co pół roku pojawiają się nowe odcienie, już nie mogę się doczekać kolejnych ! Trochę mnie denerwuje polityka Avonu wycofywania fajnych produktów - czy nie byłoby dla nich i dla klientek lepiej utrzymać w sprzedaży wszystkie te kolory kredek przez dłuższy czas ? No cóż, przynajmniej nie wycofali SuperShocków całkowicie :)



niedziela, 20 października 2013

Sephora - It's Time To Rock!


 Kilka miesięcy temu podczas wyprzedaży w Sephorze kupiłam m.in. ten ciekawy lakier. Nie wiem niestety, czy ten kolor wszedł do nowej kolekcji, już w zmienionym kształcie buteleczki. Dajcie znać, jeśli wiecie.



 It's Time To Rock ! to piękny, "galaktyczny" kolor - antracytowa baza z milionem niebieskich, różowych i srebrnych drobinek, które sprawiają, że w zależności od kąta padania światła lakier wygląda na czarny, szary lub granatowy. Ma nietypowe wykończenie, nazwałabym je pół-metallic, pół-shimmer. Podoba mi się w każdej wersji !




 Drobinki są bardzo malutkie, nie ma więc problemu ze zmywaniem emalii z paznokci. Mam tylko zastrzeżenia co do trwałości - już na drugi dzień są spore ubytki przy końcówkach paznokci. Słabo, jak na lakier, którego cena regularna to 19 zł za 5 ml.
 Daje jednak cudowny efekt, elegancki i rockowy zarazem, więc wybaczam mu te drobne wady :)


czwartek, 17 października 2013

Essence: Floral Grunge - Be Flowerful


 Z tęsknoty za ciepłymi dniami kupiłam ten piękny brzoskwiniowo-różowy pastelowy lakier. W buteleczce wyglądał słodko, na paznokciach jest jeszcze piękniejszy ! Pięknie prezentuje się na bladych dłoniach, myślę, że w lecie przy opalonej skórze będzie obłędny :)



 Mam już kilka lakierów w podobnych koralowych i brzoskwiniowych tonacjach, ale żaden dotąd aż tak mi  nie przypadł do gustu. Cieszę się, że lakiery z limitowanej kolekcji Floral Grunge mają większą niż standardowe 8 ml pojemność, bo Be Flowerful będę używać często ! Poprawia mi humor taki słodki, wiosenny kolor na paznokciach :)




 Lakier ma całkiem dobrą trwałość, przez 3 dni noszenia prezentował się bardzo dobrze. Ma szklisty połysk, więc nie ma potrzeby używać nabłyszczającego topu, chyba, że ktoś musi bo lubi :) I co najważniejsze - do pełnego krycia wystarczą 2 warstwy lakieru, co rzadko zdarza się przy pastelowych kolorach. Nawet Essie doprowadzają mnie do szału tym, że muszę nakładać 3 albo więcej warstw. W tym wypadku Essence stanął na wysokości zadania :)



poniedziałek, 14 października 2013

Film : "Rock'N'Rolla" (2008)


 Film polecił mi dawno temu kolega, wiedząc, że lubię dzieła Guy Ritchie'go. W dodatku gra tu Gerard Butler, którego uwielbiam od czasu, gdy zagrał Drakulę ( najprzystojniejsza wersja Drakuli ever ! ). W "Rock"N"Rolli" mówi z angielskim akcentem w niesamowicie seksowny sposób :)
 Nie wiem, ile już razy widziałam ten film, za każdym "oglądaniem" poprawia mi nastrój, mimo, iż nie jest typową komedią.



 Grupka złodziejaszków znana jak Wild Bunch robi szemrane interesy z człowiekiem, który rządzi całym Londynem na zasadzie łapówek i zastraszania, a przy okazji sam chce zbić fortunę na lewych interesach z obrzydliwie bogatym Rosjaninem...
 Brzmi poważnie, ale film jest nakręcony w niesamowicie "lekki" sposób, mnóstwo w nim specyficznego humoru typowego dla filmów Ritchie'go ( kto widział "Snatch" wie, o co chodzi :), polecam szczególnie fragment z niezniszczalnymi Rosjanami i pościgiem oraz sceny One Two z Handsome Bobem. A, i nie wyłączajcie filmu gdy pojawią się napisy, a czeka Was fajny bonus :D
 Muzyka i obsada filmu ( gwiazdorska ! ) są moim zdaniem perfekcyjnie dobrane, niczego bym nie zmieniła :)

 Do tego filmu nie da się zachęcić opisem, musicie go po prostu zobaczyć ! Mogę zdradzić Wam tylko, że akcja kręci się wokół zaginionego/skradzionego szczęśliwego obrazu należącego do wspomnianego obrzydliwie bogatego Rosjanina, a ten chce swój talizman odzyskać i to szybko ...
Nie wiem, czy "Rock'N'Rolla" jest dostępna na dvd, bo w Polsce oczywiście nie miała premiery, więc trzeba raczej szukać w internetach :)
 Pod koniec filmu widać zapowiedź kontynuacji, na którą wciąż czekam, ale z tego co wiem, nie zanosi się  by miała zostać nakręcona. Przeszkodą są kwestie finansowe, cóż by innego.

 Trailer na zachętę :



 Milego oglądania :)

niedziela, 13 października 2013

China Glaze - He's Going In Circles


 Ostatnio na blogu zachwyty przeplatają się z rozczarowaniami, dziś wypada więc kolej na lakierowy zawód - holograficzny lakier od China Glaze, w którym najciekawsza jest jego nazwa :)





 Kolor lakieru jest dziwny, zielonkawy ze srebrną poświatą. Nie wygląda trupio na dłoniach, ale efekt jaki daje zupełnie mi się nie podoba :( Tym bardziej, że efektu holograficznego w He's Going in Circles jest tyle, co kot napłakał ( również w sztucznym i słonecznym świetle ). Lakierom Color Club z kolekcji Halo Hues nie dorasta do pięt, uważam, że jest nie wart swej ceny - od kilkunastu do 40 zł.


 Lakier dostałam, zanim zaczęłam go używać, buteleczka zdążyła stracić połowę napisów :D
Bardzo szybko wysycha, dlatego dam mu jeszcze szansę zaistnienia na paznokciach jako top, może nałożony na ciemną bazę zyska trochę uroku.


piątek, 11 października 2013

Color Club - Cosmic Fate


 Kolejny z mojej ukochanej kolekcji holograficznej lakier w kolorze idealnym na jesień, nude z miedziano-pomarańczowo-różowymi tonami. Piękny !



 W słońcu - ogień ! Uwielbiam ten efekt na paznokciach, wiem, że piszę to przy każdej recenzji holograficznego lakieru, ale po prostu tak jest - holo w słońcu wygląda bosko, nieziemsko, zachwycająco.






 Poniżej widać, że w świetle dziennym Cosmic Fate wcale nie traci swego uroku :)


 Nakładanie ( na zdjęciach 2 warstwy lakieru), trwałość i zmywanie - jak w przypadku pozostałych kolorów z kolekcji Halo Hues - bezproblemowe.
 Mam nadzieję, że mi te wielkie 15 ml lakiery nie zaczną za szybko zasychać w buteleczkach, są tak śliczne, że po prostu MUSZĘ każdy zużyć do końca :)


wtorek, 8 października 2013

Nowości z Avonu


 Moje ostatnie, małe zamówienie.
Nie potrafię powstrzymać się przed kupowaniem kolejnych kredek do oczu "bo jeszcze nie mam takiego koloru"... a właśnie że mam !
I szminek "bo może to wreszczie będzie ten idealny "uściasty" odcień"... to wciąż nie ten !
I lakierów... ale w tym wypadku nie potrzebuję żadnego pretekstu :)




 Czarna maseczka Clearskin z kwasem salicylowym i minerałami. Uwielbiam  błotną Planet Spa i mam nadzieję, że nowa też się sprawdzi. Cena: ok. 10 zł.


 Szminki Ultra Colour, czyli stara seria Ultra Colour Rich w nowych opakowaniach z okienkiem u góry :) 15 zł sztuka.


 Carnation miała być tym idealnym "uściastym" kolorem, jak nazywam mało widoczne, różowawe pomadki zbliżone kolorem do naturalnego odcienia moich ust. Nic z tego, ma za dużo beżu i jest po prostu za jasna.


Hibiscus czyli wściekły róż. Spodziewałam się jaśniejszego odcienia, jest ładny, ale poczeka sobie do wiosny. Plus - bardzo trwały kolor, jak tint. Minus - wysusza usta.


 Samotemperująca kredka Always On Point w kolorze Lavender Grey - kolor jest piękny, rzeczywiście jest to szarawa lawenda z połyskiem. Trwała i miękka, łatwo nią zrobić cienką kreskę ( ja i tak robię grube :).
Temperówka ukryta w zatyczce ostrzy końcówkę kredki za każdym razem, gdy odkręcamy opakowanie, więc pewnie sztyft szybko się zużyje. Moim zdaniem trochę przekombinowany pomysł. Koszt to 17 zł w promocji.


 Swatche wszystkich zakupionych produktów do makijażu.

 Na kredce Big Colour złamałam dziś temperówkę. Kredka jest tak gruba, że nie mogłam jej wepchnąć do otworu strugaczki ( oczywiście z tej grubszej strony przeznaczonej dla kredek jumbo) i w końcu plastikowa obudowa pękła. Nota bene temperówka też z Avonu, więc doprawdy nie wiem czym ja ma ostrzyć tę grubaśną kredkę. Kolor Pink Diamond jest śliczny, bardzo podobny do cienia Loreal Infaillible Forever Pink. Sprawdza się zarówno jako cień i kredka, trwała i łatwa w obsłudze - poza temperowaniem. Cena w promocji to 17 zł, warto, jest o wiele lepsza jakościowo od nowych kredek z Essence.




niedziela, 6 października 2013

Kobo - Singapore


 Lubię w lakierach wszelakie efekty holograficzne, duochromowe, błyszczące i niespotykane, dlatego zachwyciły mnie zdjęcia reklamowe nowości jesiennych Kobo, na których wypatrzyłam cudownie benzynkowy lakier o nazwie Singapore. Musiałam go mieć !
 Niestety, zawiódł mnie srodze.
Już w butelce na żywo nie wygląda w połowie tak interesująco jak na zdjęciach, a efekt na paznokciach... Echhh, powiem tylko, że duochromu i benzynki tu nie znajdziemy.




 Singapore od Kobo to bardzo ładny, nasycony zimny fiolet z nutką granatu. Podkreślam - z nutką, nie z widocznymi pod innym kątem padania światła wyraźnymi tonami. W buteleczce na upartego dojrzeć można  zielony i granatowy kolorek, na paznokciach to bardzo ładny, ale jednak TYLKO fiolet. Szkoda, bo nie tego oczekiwałam.



 Na dodatek Singapore już po paru godzinach zaczął ścierać się na końcach paznokci, a przy zmywaniu mocno zafarbował mi skórki. Lubię fioletowe lakiery, ale tego akurat nie polecam. Za 10 zł można znaleźć tak samo ładne, a lepszej jakości.